nie chcę żyć w tej udręce… Wierszyki na przeprosiny dla niego. Równie wyjątkowe powinny być przeprosiny dla ukochanego. Je również można przekazać w formie wierszyka. Zobacz, który będzie odpowiedni dla twojego partnera. *** Błędów w życiu popełniłam wiele, rany są w sercu, nie na ciele. Gdybym mogła cofnąć czas, lepiej
i budynek sąd najwyższy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie przychyliła się do wniosku Prokuratury Krajowej i nie wyraziła zgody na uchylenie immunitetu sędziemu SN Włodzimierzowi Wróblowi. Decyzję, późnym wieczorem, podjął trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej pod przewodnictwem sędziego Adama Tomczyńskiego po kilkunastu godzinach posiedzenia. Śledczy zarzucają sędziemu Wróblowi, że w jednej ze spraw doprowadził do bezprawnego pobytu mężczyzny w więzieniu przez ponad miesiąc. Izba Dyscyplinarna SN nie podzieliła tego poglądu. Orzeczenie jest nieprawomocne. Sędzia Włodzimierz Wróbel z immunitetem Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie wyraziła zgody na uchylenie immunitetu sędziemu SN Włodzimierzowi Wróblowi. Uzasadnienie orzeczenia wygłosił sędzia Adam Tomczyński. Tym samym prokuratura nie może postawić sędziemu Wróblowi zarzutu "nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami". Według śledczych, sędzia miał doprowadzić do bezprawnego pobytu mężczyzny w więzieniu przez ponad miesiąc. Sędzia Wróbel wielokrotnie podkreślał, że nie uznaje działań Izby Dyscyplinarnej za legalne. - Zarzut popełnienia przestępstwa to poważne oskarżenie bez względu na to, komu jest stawiany i z jaką intencją. W państwie prawa można się oczyścić z takiego zarzutu przed sądem. Izba Dyscyplinarna sądem nie jest - napisał sędzia w liście odczytanym 6 maja, gdy SN rozpoczął rozpatrywanie wniosku prokuratury. Nasi Partnerzy polecają Strona główna Sukces sędziego Włodzimierza Wróbla. Izba Dyscyplinarna SN podjęła decyzję
Odp: Jeden facet w domu,drugi wwięzieniu. Czyli bijecie się, wyzywacie, on przepija waszą kasę. To co opisujesz to dla mnie patologiczna sytuacja a Wy tworzycie patologiczną rodzinę. Na domiar złego - zamiast próbować się wyrwać z tego, Ty na siłę chcesz wejść w kolejną patologiczną sytuację z kryminalistą.
Niczym nowym są dla mnie ciągłe zmiany szkoły. Te same zawsze klasy i te same stoły. I zawsze też znajdzie się jakiś wyższy chłopak, Przez którego to zachowuję się na opak. Ku przypomnieniu: pierwszy znieważył mnie w szkolnej szatni I wygrał starcie w płomiennej rywalizacji. Poniosłem wtedy za pożar odpowiedzialność I miesiącami odczuwałem własną marność. Zemściłem się dopiero na kuligu szkolnym. Gdy Wyższy złamał nogi, poczułem się wolnym. Trafiłem do szkoły, gdzie był oddział specjalny. Tam, wielokrotnie przez kolegów podpuszczany Zbiłem sznurem innego chłopaka wyższego I na moją niekorzyść – upośledzonego. Trafiłem z powrotem do mej szkoły pierwotnej, Gdzie zacząłem od pierwszej przygody sromotnej. Nie było tam już mego wyższego rywala I z początku myślałem, że to dobra zmiana. Pojawił się nowy – Amadeusz imieniem, Który zwykł utożsamiać każdą szkołę z chlewem. Na szczęście znalazł się on w innej niż ja klasie. Byłem bezpieczny otoczon w kolegów masie. Niemniej jednak kwestią czasu zaledwie było, By coś złego z moim udziałem się zdarzyło. Ktoś rozwiesił w kiblu nadmuchane kondony. Nie wiedziałem właściwie czemu służyć miały. Szybko ktoś jednak doniósł na Amadeusza I na jego tyłku spoczęła rózga sucha. Myślałem, że oto prawo i sprawiedliwość, Co też spowodowało we mnie wielką radość, Ale sprawy innym torem się potoczyły, A problemy bardzo szybko się pojawiły. Amadeusz rozpoczął szukać konfidenta, A potrzebna była mu do tego przynęta. Raz podczas przerwy Amadeusza ujrzałem, Gdy spokojnie z grupą kolegów rozmawiałem. On za to słuchał uważnie jakiegoś synka, Który pierdolił trzy po trzy jak katarynka. Ku memu zdziwieniu wskazał wnet palcem na mnie… Amadeusz zaczął się zbliżać patrząc groźnie I nim zdołałem jakkolwiek zareagować Silny cios zdołał na mej twarzy wylądować. Po chwili usłyszałem, że jestem kapusiem, Konfidentem oraz tchórzliwym jak chuj strusiem, A mój ojciec jest pijakiem oraz złodziejem. Z początku myślałem, że zaraz stamtąd zwieję, Lecz słowa Amadeusza w końcu dotarły Oraz mój honor niemal na wylot przeżarły. Prawdą to, że mój ojciec gorzołę uwielbiał, Acz nigdy nie zdarzyło się, by coś rozkradał! To oszczerstwo spotkać się z reakcją musiało. Kilku kolegów natychmiast mnie podpuściło, Żebym oddał Amadeuszowi z nawiązką I to nie jakąś tam pierwszą lepszą gałązką. Trwał remont szkoły i kilka cegieł leżało, A w takim wieku za mądrze się nie myślało. Zaszedłem zatem od tyłu Amadeusza I zdzieliłem go w łeb cegłą tuż obok ucha. Osunął się więc nieprzytomny na boisko. Kumple klaskali i nucili „San Francisco”. Nie trwała jednak długo radość i balanga. Dość poważna była mojego czynu ranga. Przybiegł wychowawca, a ja wciąż z cegłą w ręce Zaklinałem się i tłumaczyłem zawzięcie. Amadeusz krwawił na ziemi z tyłu głowy. Po chwili cucił go już ratownik ostrożny. Przyjechał radiowóz. Do dyrekcji trafiłem I tam dopiero pierwszy raz się rozpłakałem. Czy mój rywal przeżyje nie wiadomo było. Co takiego do cholery we mnie wstąpiło?! Zamknięto mnie w więzieniu na dwa dni i noce. Ciągle marzłem przez dziurawe i brudne koce. Milicjant nie pytał - tylko bił, przesłuchując. Siedziałem dwie doby oskarżeń wysłuchując, Lecz w końcu ze szpitala dobre wieści przyszły, Gdzie pękniętą czaszkę leczył mój rywal wyższy. Nie pamiętał nic z dnia, w którym doszło do bójki I miał problem z erekcją – nie miał rano stójki. Rodzice uznali, że lanie to za mało. Myśleli nad czymś, co by mnie bardziej bolało. Zabronili mi pół roku wychodzić z domu. Trzymali mnie w schowku, nie mówiąc nic nikomu. Spałem więc tam na bardzo niewygodnej pryczy, A na dwór wychodziłem jedynie na smyczy. Ponadto, lali mnie rano oraz wieczorem. Nie spotkałem się nigdy wcześniej z takim bólem, Gdy ciężki, skórzany i złożony na pół pas Trafiał w to samo miejsce już ponad setny raz. Spełnił się mój koszmar zgodnie z wyrokiem sądu. W mym poprawczaku brakowało nawet prądu. Był za to nadmiar najgroźniejszych ciemnych typów. Aby tam przeżyć trzeba było wielu chwytów. To jednak materiał na następną opowieść. Muszę kończyć i bryzgane kartofle dojeść.
W 1944 roku walczyła w powstaniu warszawskim jako działaczka Wojskowej Służby Kobiet. Jeszcze do 1946 roku działała w konspiracji. W Polsce Ludowej przez niemal 4 lata, od września 1951 do lutego 1955 roku, przebywała w więzieniu. Po wojnie wróciła do pracy nauczycielskiej. W 1965 roku uzyskała doktorat, a w 1973 roku habilitowała
W lipcu 1989 roku, kiedy o czerwcowych wydarzeniach na placu Tiananmen dowiedział się już świat, Liao Yiwu, młody poeta wiodący dotąd beztroskie życie wagabundy, postanowił przemówić. Za publiczne wygłoszenie swego poematu Masakra został wtrącony do więzienia. Liao Yiwu spędził w zamknięciu cztery lata. Za jeden wiersz to wstrząsająca relacja z tego okresu: opis mało znanych realiów chińskiego więzienia, przemocy stosowanej przez strażników i współwięźniów, tortur, a także wszechogarniającej monotonii codziennego życia. Jednak nawet za więziennym murem pisarz potrafił znaleźć człowieczeństwo.
Twoje oczy. Te ciarki, które już wyparły uczucie chłodu. Nie mówię nic, gardło jest zaciśnięte. Nie zatrzymuję się, nie mam do tego prawa. Mijam Ciebie. Mijam moje przeznaczenie. Umarłam. A jeśli jeszcze nie to umrę w najbliższej przyszłości. Umrę bez Ciebie. Jesteś moim przeznaczeniem. Wiem o tym. Jesteśmy dla siebie. Dla
Pierwsze czytanie Rdz 2,18-24 Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. W Księdze Rodzaju natchniony autor, w języku obrazowym właściwym swojej epoce, opisuje stworzenie pierwszej niewiasty. Oświadczenie Adama: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała”, wskazuje na równość pod względem natury pomiędzy mężczyzną a kobietą. W językach arabskich do dziś używa się wyrażenia: „On jest kością z moich kości”, by wskazać na bliskie pokrewieństwo czy wielką przyjaźń. Kobiety, gdy dano im do tego okazję, w niczym nie ustępowały mężczyznom: w nauce, polityce czy na polu bitwy. Warto tu wspomnieć o naszej Emilii Plater (1806—1831), uczestniczce powstania listopadowego. Zamożna, wykształcona, o arystokratycznym nazwisku, nie zamierzała siedzieć w domu, gdy inni walczyli z zaborcą. Przygotowała oddział 280 strzelców, kilkuset kosynierów i kilkudziesięciu jeźdźców i osobiście nimi dowodziła, odnosząc szereg sukcesów w potyczkach z wojskami carskimi. Walczyła na terenie Żmudzi. W bitwach spisywała się po bohatersku, odznaczała się wyjątkową odwagą i zimną krwią. Gen. Chłapowski mianował ją kapitanem i dowódcą I kompanii pułku litewskiego. Przedzierając się z Litwy do Warszawy, zmarła z wyczerpania 23 grudnia 1831 roku w Justianowie koło Suwałk. Naród nie zapomniał o swej bohaterce, nazywając jej imieniem ulice, szkoły, drużyny harcerskie, statki, itd. Adam Mickiewicz upamiętnił ją w wierszu pt. „Śmierć Pułkownika”. Drugie czytanie Hbr 2,9-11 Widzimy natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci. Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z jednego [są] wszyscy. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi. Autor Listu do Hebrajczyków pisze, że Chrystus „za wszystkich zaznał śmierci”. W tym najpełniej okazała się Jego miłość ku nam. Zgodnie z tym, co sam powiedział w Ewangelii św. Jana: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Naszą wdzięczność dla Chrystusa za Jego śmierć poniesioną dla naszego zbawienia wyrażamy w nadawanej Mu nazwie Serce: Serce Jezusowe, Najświętsze Serce, Serce Boże. Bo serce we wszystkich językach symbolizuje dobroć i miłość. Nasza pamięć o Chrystusie skupia się przede wszystkim na Jego miłości. W roku 1925 zmarł jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich, laureat Nagrody Nobla, Władysław Reymont. Zanim został pisarzem, przez cztery lata uczył się krawiectwa. Długi czas wędrował po całej Polsce z jakąś trupą teatralną, kilka miesięcy przebywał w klasztorze na Jasnej Górze, mając zamiar zostać mnichem; to znów podjął się pracy na kolei pomiędzy Skierniewicami a Łodzią, na odcinku Rogów-Płyćwia. Było to w roku 1890. Pracował jako zwyczajny robotnik. Zarabiał kiepsko, czasem głodował, ale zawsze miał przy sobie cukierki dla dzieci, które przychodziły na tory przyglądać się pracy robotników. Dla współpracowników był niezwykle uczynny i dobry. Adam Grzymała-Siedlecki w swej książce „Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim”, pisze, że w roku 1929, a więc w cztery lata po śmierci Reymonta, odwiedził Rogów i zaczął wypytywać 70-letniego staruszka, dawnego dróżnika kolejowego, o Reymonta z czasów jego pracy na kolei. Staruszek pamiętał doskonale Reymonta, ale nie słyszał o jego karierze pisarskiej. Zamyślił się na chwilę, po czym oświadczył: „Ja tam się oczywiście nie mogę znać na tym, czego on w książkach dokonał, ale to jedno wiem, że był dobrym człowiekiem”. — Możemy tylko dodać, że wiedział rzecz najważniejszą. Ewangelia Mk 10,2-16 Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę, złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo». Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je. „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” — taka była pierwotna wola Boża. A jednak naruszono ją w Starym Testamencie: i narusza się ją — pomimo jej przypomnienia przez Chrystusa — w krajach chrześcijańskich. Dlatego cieszą nas jakieś charakterystyczne przykłady wierności małżeńskiej. Pięknym wzorem wierności małżeńskiej może być Katarzyna Jagiellonka († 1589), żona księcia szwedzkiego, Jana Wazy. Gdy na skutek intryg mąż został skazany na dożywotnie więzienie, poprosiła nowego króla Szwecji, Eryka, by mogła dzielić los męża. Zaskoczony król zaczął jej perswadować: — Czy nie wiesz, że twój mąż nie zobaczy już nigdy światła dziennego? — Wiem, panie. — Czy nie wiesz, że mąż nie będzie już nigdy traktowany jako książę, ale jako zdrajca? — Wiem, panie. Ale obojętne, czy jest wolny, czy w więzieniu, czy jest winny, czy niewinny, jest moim mężem. — Lecz po tym wszystkim, co się stało, już nic cię z nim nie wiąże. Od tej chwili jesteś wolna. Katarzyna nie odpowiada ani słowem. Zdejmuje obrączkę z palca i dając królowi, mówi: — Proszę czytać. Na obrączce zaś były wyryte jedynie dwa słowa: Mors sola — tylko śmierć. Katarzyna poszła więc z mężem do więzienia i dzieliła z nim ciężki los przez 17 lat, aż wreszcie śmierć Eryka otworzyła im bramy więzienia. Jest coś godnego podziwu w tej wierności: miłość w szczęściu i nieszczęściu, a z nią wzajemna wierność oparta na Bogu. St. Berghoff, Recueil d'exemples..., Mulhouse 1959, s. 38—39. opr. mg/mg Po prostu - ideał faceta. Nieobecny, gdy na samotnię mam ochotę, kiedy smutno, przybywa w podskokach. Wiersze; Wierszyki dla dzieci; Streszczenia lektur Literatura więzienna to ciężki kawałek chleba nie tylko dla czytelnika, który najczęściej musi zmagać się z tragicznymi przeżyciami pisarza, ale także dla samego autora – musi wszak zrobić coś, aby odbiorcę zadziwić, przykuć do lektury, pokazać oryginalność. Liao Yiwu zdecydował się pokryć swoją historię grubą warstwą kwaśnej złośliwości i gorzkiej ironii.„Za jeden wiersz” to agresywny atak na czytelnika. Pierwszy cios wiąże się z tym, co typowe jest dla literatury więziennej: licznymi opisami brudu, nędzy i jawnych aktów niesprawiedliwości, które składają się na codzienne życie w zakładzie karnym. Zło ze wspomnień Liao Yiwu nie odbiega zbytnio od tego, co znaleźć można w opowieściach dysydentów schwytanych przez jakąkolwiek dyktaturę na świecie – dni wypełnia beznadzieja, bezlitośni i bezmyślnie brutalni strażnicy próbują zapomnieć o własnym upadku poprzez znęcanie się nad więźniami, a skazańcy często okazują się jeszcze gorsi od swoich oprawców, bo bez wahania wykorzystują najmniejszą nawet słabość towarzyszy z celi. Najbardziej odrzucającym i, paradoksalnie, najbardziej fascynującym elementem więziennego życia okazują się tortury, które bossowie tego swoistego półświatka stosują, aby utemperować niepokornych poddanych: szokuje nie tylko ich brutalna wymyślność, ale i kulinarne nazwy, jakie spaczone umysły im ciosem, który „Za jeden wiersz” zadaje odbiorcy, jest niezwykle żywy styl autora. Pisarz łączy typową dla poety plastyczność języka z prozatorskim zacięciem do obszernego opisu i niezwykłym, biorąc pod uwagę więzienne okoliczności, czarnym poczuciem humoru oraz wrodzoną złośliwością. Z tego wszystkiego powstaje amalgamat nieustannie pracujący, dynamiczny, pełen energii nawet wtedy, gdy posługującemu się nim zaczyna brakować nadziei. Nie oznacza to oczywiście, że Liao Yiwu ze swojego pobytu w zakładzie karnym kpi czy też podchodzi do niego ze szczególnym dystansem – bynajmniej, jego opowieść pełna jest bólu i pretensji. Mimo codziennych cierpień pisarz jednak nie zapomina o tym, co spowodowało jego konflikt z państwem i wielokrotnie powraca do „Masakry” i „Requiem” - utworów opłakujących niesprawiedliwie zamordowanych, szczególnie poległych na placu Tian'anmen z nokautującym ciosem, jest epilog – niezbyt długi opis tego, co stało się z życiem autora po wyjściu z więzienia. Dla czytelnika, który trzyma w dłoniach doskonale wydany tom i siedzi w wygodnym fotelu podtytuł tej książki może być strasznie mylący: „Cztery lata w chińskim więzieniu”. Cztery lata piekła, to fakt, ale przecież tysiące ludzi cierpiało za swoje poglądy znacznie dłużej. Dopiero lektura ostatniej części książki dobitnie uświadamia, że po tych kilkudziesięciu miesiącach pisarz nie wrócił do zastygłej, nieruchomej rzeczywistości, że ludzie nie stali przez cały ten czas pod bramami więzienia, oczekując jego powrotu, że w tym czasie wszystko płynęło; wystarczyły cztery lata, aby człowieka doszczętnie zniszczyć.„Za jeden wiersz” to niezwykle szczera, pełna cierpienia i nieprzyjemna lektura. Liao Yiwu połączył w niej realizm rozumiany jako poczucie obecności w świecie z wybitnie indywidualną formą wyrazu, dzięki czemu stworzył rzecz bezprecedensową. Bartek Szczyżański
Wiersze dla niegrzecznych dzieci wraz z ich odnalezionymi oryginałami angiel- skimi znajduje si w Aneksie na ko cu niniejszego artykułu. 352
Odpowiedzi olciak30 odpowiedział(a) o 23:35 Napisz mu że tęsknisz za nim, że bez niego jest nudno i smutno, i że wszystko będzie że jesteś razem z nim i ze go kochasz (jak to jet twój chłopak oczywiście) powiedz mu ,że go kochasz ,że ma sie nie martwić ,że będziesz na niego czekać aż wyjdzie .no a reszte to mow mu ja bardzo go kochasz wtedy podniesiesz go na duchu ;] wiesz wiecej to nieumiem wymyslic xd napisz mu coś w tym stylu:co tam u ciebie jak się masz?nawet nie masz pojęcia jak mi ciebie brakuje nie mogę się doczekać kiedy znów cię zobaczę dużo się dookoła dzieje ale to nie to samo bez ciebie...nie wiem nie mam weny jest 3 w nocy nie myślę xD Kochana , też mam taki problem tylko , że ja mam 17 a on 23 . Na początku tez nie wiedziałam jak sklecić zdanie , ale potem jakoś poszło , a co do listu to poszukaj sobie na necie jakiś fajnych cytatów , napisz je i rozwiń swoją myśl , lub porównaj do waszej miłość . Możesz go pocieszyć np mówiąc mu , że wasza miłość przetrwa wszystko i wierzysz w to, bo twoje uczucie jest silne i nigdy sie nie poddasz ;) powodzenia Ci życzę ;* blocked odpowiedział(a) o 15:02 Mój facet też teraz jest na ZK, ciężko jest tak napisać też na początku nie wiedziałam jak,ale myślę że jak będziesz cały czas pisać jak Tobie jego brakuje to go zdołujesz jeszcze bardziej. Pisz co u Ciebie,napewno się o Cibie martwi więc napisz mu co się z Tobą teraz dzieje. Napisz że w Niego wierzysz że czekasz i chcesz być przy Nim,że przetrwacie tę mu najbardziej pomoże ale i też uspokoi. Mój facet siedzi już 3 raz więc już troszeczkę listów wysłałam. Ja mam 17 lat a On 28,ale kochamy się bardzo i nasze uczucie jest silniejsze od więzziennych krat ;) Przelej swoje uczucia na papier. Trzymam kciuki nie mam pojęcia kurde do więzienia list ? za co siedzi masakra ... Uważasz, że ktoś się myli? lub
. 277 448 85 54 456 70 449 39

wiersz dla faceta w więzieniu